Powrót i samotność.

Hej wszystkim.

 Ostatnio pisałam do was w styczniu. Bo od lutego zmieniło się w moim życiu wiele rzeczy. Zaczęłam pracę, zmieniło się moje podejście do życia, zaczęłam chodzić na siłownię, rozstałam się z chłopakiem (będzie o tym wpis, bo to grubszy temat), jeszcze bardziej napaliłam się na Straż Pożarną, zauroczyłam lub znów się zakochałam... pisania, a pisania.

Ale o tym opowiem Wam później. Dzisiaj obudziłam się i zdałam sobie sprawę, że jestem sama. Bo zawsze byłam bardziej dla innych niż dla siebie.

ZACZĘŁO SIĘ W LUTYM

 Z pierwszym dniem lutego zaczęły się zawirowania i zmiany. Do wczoraj cierpiałam z powodu tego związku. Tego co nam nie wyszło, tego jak byłam traktowana. Zdałam sobie sprawę ile rzeczy zmieniłam w życiu po tym rozstaniu na lepsze. Ale z drugiej strony widzę, że inni ludzie zaczęli sobie od tego momentu układać życie. Jedna "przyjaciółka" okazała się być fałszywa, druga ma swoje problemy, następna dzwoni gdy coś potrzebuje, następna pisze jak ma czas. Mogę polegać na wszystkich trzech, ale gdy mają czas.
 Nie wiem czy to ja jestem dziwna i mam zawsze je na pierwszym miejscu, czy miałam chłopaka, czy teraz. A one mają ważniejsze rzeczy, ale nic z tym nie zrobię.

ZMIANY NA LEPSZE

 Jak zawsze, są i takie. Siłownia i systematyczne (prawie) treningi. Ostatnio przez przepracowanie i problemy zdrowotne musiałam odpuścić tydzień. Poza tym zaczęłam pracę, która mnie satysfakcjonuje, powoli się rozwijam. Muszę sobie tylko wbić do głowy, że nie muszę wszystkiego robić na raz i na wczoraj, bo się skończę, jak dziś. Potrzebuję czasem odpoczynku.
 I skoro już wróciłam na tego bloga, to będę chciała raz na czas coś napisać. Może właśnie w niedzielę, bo chciałabym, żeby to był taki mój dzień. Wolny dzień.

 Póki co życzę Wam miłej niedzieli i owocnego tygodnia, a ja idę odpoczywać, żeby naładować baterie na przyszły tydzień.

//Firewoman

Komentarze

Popularne posty