Powrót po kontuzji. Nareszcie.

JAK PRZEZ GŁUPOTĘ NABAWIĆ SIĘ KONTUZJI

 Gdzieś w maju (z tego co jeszcze pamiętam) nabawiłam się dość niefajnej kontuzji barku. Od początku roku systematycznie ćwiczę, lub przynajmniej się staram i na jednym z treningów przedobrzyłam. Pewnie osoby, które ćwiczą znają to uczucie, kiedy na treningu dobrze się czujesz, pobijasz rekordy, zwiększasz ciężary, wszystko tak cudownie idzie i w pewnym momencie dzieje się coś na co nie zwracasz początkowo uwagi. Coś tam boli, ale przejdzie. Tylko tym razem nie przeszło. Ale oczywiście jestem silną kobietą i mimo dyskomfortu poszłam znowu na trening. Bolało coraz bardziej i dopiero jak zaczęłam płakać z bólu to się tym zajęłam. Diagnoza - przeciążony bark, unieruchomiona ręka przez tydzień, później kontrola u ortopedy jakby nie przeszło i leki przeciwbólowe.
  Na tygodniu bez treningów się niestety nie skończyło, bo dalej odczuwałam dyskomfort, ale żeby się umówić do ortopedy to nie jest taka łatwa sprawa. Obeszło się tym razem bez lekarza, ale do treningów wróciłam dopiero wczoraj. Ze względu na to jak jest skonstruowany mój plan treningowy czyli z naciskiem na górne partie ciała (ramiona, barki) musiałam z tego zrezygnować, ale nawet nóg nie mogłam za bardzo ćwiczyć, bo ten bark mi dokuczał przy trzymaniu sztangi, przy hipthrustach i nie mogłam utrzymać kettle'a oburącz, bo cały czas czułam dyskomfort, więc zrezygnowałam do zera. Pewnie gdybym nie poszła wtedy na trening to wylizałabym się szybciej, ale teraz będę się bardziej o siebie martwić w razie czego - jak to mówią, uczy się na błędach. ;)

JAK WYGLĄDA MOJA PRZERWA OD TRENINGU I DLACZEGO TO BYŁ KOSZMAR?

  Nie jestem może jakąś fanatyczką sportu... no może jestem. Ale tak bardzo weszło mi to w krew, że ciężko mi było przestać. Zmieniła się na gorsze moja rutyna. Zniknęły treningi. Zaczęłam gorzej się czuć. Kilka lat temu wykryto u mnie niegroźną przypadłość. Nie jest to choroba i na to się nie umiera, ale dla mnie to była porażka, dlatego że miałam strasznie słaby organizm. Cały czas źle się czułam, zasłabnięcia, omdlenia, bóle głowy, bezsenność, nerwowość. Lekarz nie wiedział co mi jest, chodziłam po różnych specjalistach. Próby leczenia mojej bezsenności i nerwów skończyły się lekami na uspokojenie, po których w szkole byłam nieprzytomna, rzeczy wypadały mi z rąk, nie potrafiłam się skupić, myśleć.
 Jak na osobę, która w planach ma zostanie strażakiem trochę słabo... nie sądzicie? Nie dość, że musiałam walczyć z tym, to jeszcze walczyłam z ludźmi, którzy na każdy możliwy sposób odradzali mi straży i tych moich wszystkich planów. To było straszne. Ale przetrwałam. Zaczęłam ćwiczyć, zaczęłam biegać. Byłam zdeterminowana. I co? Wszystko mi przeszło. Wszyściutko. Lekiem na mój koszmar był sport, dlatego teraz tak dbam o to żeby był. I widzę w tym sens. Jedna rzecz, a tyle korzyści.

JAK WYGLĄDA MÓJ POWRÓT I CO MUSZĘ POPRAWIĆ

  W związku z tym, że wróciłam musiałam się troszkę przygotować. Kontrola ciężarów, znowu trzeba wrócić do dawnej kondycji, systematyczność i wytrwałość, ale będzie lepiej niż było. JEŚLI SIĘ COFAM, ROBIĘ TO TYLKO PO TO ABY WZIĄĆ ROZBIEG. Zamierzam jeszcze mocniej walczyć o wyniki, które sobie ustawiłam za cele. Jeżeli wszystko pójdzie płynnie (czyli nie nabawię się znowu niczego) to będę najszczęśliwsza! 

Rzeczy na które warto zwrócić uwagę i tak to wygląda u mnie.
1. ROZGRZEWKA - bezapelacyjnie MUSI być w twoim planie treningowym. Poświęcam teraz na nią więcej czasu, bo jest moim zdaniem ważniejsza niż cały trening. Jeśli źle się rozgrzejesz (tak jak wtedy ja) to będziesz żałować, że za te kilka minut o które skróciłeś rozgrzewkę musisz płacić tygodniem, miesiącem w uziemieniu. 
 Podnoszę temperaturę organizmu, a następnie rozgrzewam poszczególne partie mięśniowe, głównie te, które biorą udział w dzisiejszym treningu. Aktywuje mięśnie do ćwiczeń z gumą, wykonuje kilka powtórzeń bez ciężarów żeby przyzwyczaić je do ruchu. 
2. CIĘŻARY - ćwiczę z hantlami, bardziej mi leżą niż maszyny (ale planuje w przyszłości pójść trochę w stronę kalisteniki, bo wydaje mi się być ciekawa) więc musiałam trochę je zmniejszyć na powrót. Mimo tego, że na początku było to dla mnie lekkie, to trzecia, czwarta seria dała mi mocno popalić i wiedziałam, że to dobrze, że chociaż do tego podeszłam z głową. Myślę, że gdy mięśnie wpadną w tą rutynę znów, to będę progresować na początku, aby wrócić do ciężarów sprzed kontuzji. 
3. KONDYCJA - to mi siadło chyba najbardziej, a jest potrzebne. Moje bieganie było na dość dobrym poziomie, mimo że nie trenowałam zbyt systematycznie, przyznaję się bez bicia. Ale 5km nie było dla mnie wysiłkiem, a nawet przygotowywałam się do mojej pierwszej dychy. Teraz lepiej tego nie komentować. Dlatego też ćwiczenia siłowe przeplatam w aktualnym planie treningowym z cardio, jakimiś zajęciami fitness typu zumba. Chcę jeszcze wbić w to bieganie i basen, ale małymi kroczkami do przodu. 
4. ROZCIAGANIE - temu tez warto poświęcić chwilę, żeby mięśnie nie było pozbijane. Warto poświęcić na to też oddzielny trening raz na jakiś czas.

 KIEDY MASZ MOTYWACJĘ TO ŁATWIEJ CI WRÓCIĆ

 Wiem, że jeżeli chcę spełnić swoje marzenia, to muszę przekraczać granice, swoje lęki i słabości. Dla mnie motywacją jest właśnie to "COŚ" po co zbieram się na trening choć mi się nie chce. Kiedy widzę co mogę osiągnąć dzięki temu, że dzisiaj nie odpuszczę - to nie odpuszczam. 
  
Jeżeli macie jakieś pytania, piszcie w komentarzach. A jak Wy radzicie sobie z powrotem po chorobie lub kontuzji? Lubicie wracać? :) 

Powracam i pozdrawiam, dh.Firewoman

 

 

Komentarze

  1. ja rozciągając się do szpagatu dwa razy prawie zerwałam ścięgno. Żegnaj szpagacie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj, niestety tak się czasem zdarza. Byle tylko z tego powodu nie działy się niefajne rzeczy później.

      Usuń

Prześlij komentarz

Spodobało Ci się? Zostań na dłużej. Do następnego postu.

Popularne posty