NIE OCENIAJ

 Ludzie w internecie oceniają. Oceniają wszystko, a ja strasznie się wstydzę. Może temu mi tu nie wychodzi - bo nie da się zbyt długo utrzymać, ani nawet wybić na wyimaginowanej postaci. A kim ja jestem w internecie jak nie wymyśloną Firewoman - która życie ma moje, ale nigdy nie będzie miała mojej twarzy... bo wstydzę się siebie.

 Dzisiaj przemogłam trochę ten strach i za namową właściciela pewnej grupy, który jest cudownym człowiekiem - przystępując do fajnej akcji dla dziewczyn - napisałam co nieco o sobie. I kilka minut później, kolega który jest również w tej grupie zrobił zdjęcie temu postowi i wysłał innemu, który się do mnie odezwał. Pomijając ich głupotę, której nigdy nie zdołamy pojąć - nie rozumiem co zrobiłam źle. A wy wiecie? Bo właśnie przez takie zachowania nie lubię ludzi i wstydzę się być sobą, w internecie i na codzień. Jestem odważna w nomexie - bo mnie w nim nie widać. Ja nie oceniam.

 Napisałam tam coś złego? śmiesznego? zabawnego? dziwnego? NIE . To ja się pytam o co ten cały dziwny cyrk. Czy to, że wypowiedziałam się o czymś, nawet nie o czymś,  a o sobie - publicznie, jest złe? Przedstawiłam się. Tylko tyle. Nie dodałam jakichś roznegliżowanych zdjęć, nie pisałam śmiesznych anegdotek z życia, nie obrażałam nikogo. Co takiego jest w tamtym poście, że trzeba go było puścić w obieg.

A może oni zazdroszczą? Hmm, nie wiem. Tej cząstki odwagi, którą włożyłam w przekonywanie siebie cały dzień, że to nic złego. I nawet trochę zaczęłam być dumna z tego postu. Bo mało jest takich dzielnych dziewczyn jak ja i powinnam się z tego cieszyć.

Nie wiem sama już co o tym myśleć. Najchętniej usunęłabym wszystkie moje portale społecznościowe. Ale w XXI wieku, w naszym świecie to trochę niemożliwe. :/ A szkoda.

Oceniamy wszystko. To że ktoś coś udostępnił, polajkował, skomentował. Ktoś bierze udział w jakimś wydarzeniu, ktoś kogoś ma. Podświadomie to robimy, ale oceniamy. I po co? Nie lepiej spożytkować tę energię na pozytywne kształtowanie naszego życia? Lepiej. Uwierzcie.

Gdybym powiedziała, że piszę bloga to posypałby się hejt i śmiech. A ja robię to dla siebie. Po cichutku. Pod kocykiem, w domku. Tak, żeby nikt nie widział.

Wasza Firewoman :) jestem prawdziwa

Komentarze

  1. Wiesz, oni zapewne chcieli wprawić Cię w zakłopotanie i tym samym podbudować swoje mierne ego. Olewanie takich rzeczy przychodzi z czasem - przestajesz się po prostu przejmować i...już:D
    I tego właśnie Ci życzę:)
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając ten komentarz rok po sprawie, właśnie widzę, że totalnie przestałam się takimi rzeczami przejmować, miałaś rację :D
      Serdecznie przepraszam za roczny poślizg w odpowiedzi i gorąco pozdrawiam:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Spodobało Ci się? Zostań na dłużej. Do następnego postu.

Popularne posty