Bezsenność. Kiedy chcesz, a nie możesz.
Dzień dobry!
Od wielu lat zmagam się z bezsennością. Zaczęło się to na tle nerwowym i mój organizm nie umie sobie do końca z tym poradzić. Brak snu w nocy, nie pozwala niektórym ludziom normalnie funkcjonować przez dzień. Ja przy tej częstotliwości braku snu, gdy zrezygnowałam z leków - musiałam się jakoś nauczyć sobie z tym radzić po swojemu. Jak wiadomo każdy organizm jest inny - więc podzielę się tu z Wami moją indywidualną historią. Co robię, kiedy zaplanuję ambitnie dzień, a bezsenność psuje mi plany.
Zacznijmy od tego w jakim stopniu to jest nie spanie. Jeżeli czuję że pójdę spać o 2,3 albo nawet 4 rano. To daje sobie pospać do 10, nastawiam budzik i staram się wstać o tej 10 i powoli rozbudzać. Natomiast jeżeli o godzinie 6 dalej nie śpię, to już nie zasypiam - bo nie chcę tracić dnia. Najgorsza jest dla mnie 5 rano, taka ni to noc ni to dzień. Czasem przetrzymuję godzinę, a czasem w momencie przykładam głowę do poduszki i sen nadchodzi.
"JAK TAK MOŻNA, NIE SPAĆ I FUNKCJONOWAĆ - JA TAK NIE UMIEM"
Słyszę to tak często, jak tłumaczę komuś, że tak. Nie spałam, całą noc. I żyję.
Zacznijmy od predyspozycji. Mój organizm jest na pozór słaby, miałam incydenty mdlenia, jakieś młodzieńcze przygody u kardiologa, niskie ciśnienie i problemy z krązeniem, ale ze wszystkiego się wyzbierałam na tyle, że mam czyste papiery - bo gorsze dni, jak wiadomo miewa każdy.
Nie śpiąc całą noc mam osłabiony organizm. O pewnej godzinie jest mi niedobrze z braku snu. I pilnuję, żeby nie kłaść się spać w ciągu dnia, bo będę miała powtórkę z rozrywki w kolejnych dniach.
1. Pozycja pozioma.
Gdy stoimy, serce pompuje krew ponad siebie. Omdlenie jest sytuacją, jaką powoduje nam organizm, żeby ciało wypoziomować i rozlać krew wszędzie - a szczególnie do mózgu, który jest najwyżej położonym organem. Jeżeli będziemy się oszczędzać - siedzieć/leżeć - zwiększymy produktywność. Przechodzę się od czasu do czasu, szczególnie na pole (z psem!) ale jeżeli mogę się uczyć, czytać, oglądać coś - leżąc to robię to.
2. Nie spinaj się do siebie.
No halo, nie wymyśliłam sobie, że nie będę spać - po prostu mój organizm tak na coś zareagował. Na dziś zaplanowałam sobie dwa treningi, bo przez zakończenie roku nie zrobiłam go w piątek. Ale widze, że nie jestem w stanie iść biegać - teraz o 6, bo po ludzku mój organizm jest teraz na to za słaby. Więc? Przez dzień nadjem, nabiorę siły i pójdę wieczorem. A przez dzień nadrobię notatki, filmy, książkę i papierki - nic nie stracę.
3. Dużo wody.
Od pewnego czasu zaczynam dzień od wody, a potem kawa. To po pierwsze pobudza, po drugie orzeźwia, no i nawadnia jak wiadomo. Potem cały dzień to uczucie zmęczenia odganiam również wodą.
4. Słuchaj organizmu.
Dziś, gdy zacznę być śpiąca w okolicach 20 i później - podążę za sygnałami mojego ciała i pójdę spać. Przetrzymywanie takich znaków psuje nam zegar biologiczny - który u mnie , mam wrażenie, że dawno przestał istnieć:)
Zawsze ludzie mi mówią, że oni by chcieli tak jak ja. Bo jestem totalnie sową i wolę robić notatki całą noc, a potem spać do południa niż wstawać rano. Ale to nic fajnego, jeśli podupadają mi kosztem tego treningi. Bo tak - książkę poczytam o 2 w nocy, ale biegać nie pójdę...
A Wy? też macie problemy ze snem??
Wasza Firewoman!
P.S. W piątek skończyłam szkołę - nietypowo! Będzie post na dniach:)
Od wielu lat zmagam się z bezsennością. Zaczęło się to na tle nerwowym i mój organizm nie umie sobie do końca z tym poradzić. Brak snu w nocy, nie pozwala niektórym ludziom normalnie funkcjonować przez dzień. Ja przy tej częstotliwości braku snu, gdy zrezygnowałam z leków - musiałam się jakoś nauczyć sobie z tym radzić po swojemu. Jak wiadomo każdy organizm jest inny - więc podzielę się tu z Wami moją indywidualną historią. Co robię, kiedy zaplanuję ambitnie dzień, a bezsenność psuje mi plany.
Zacznijmy od tego w jakim stopniu to jest nie spanie. Jeżeli czuję że pójdę spać o 2,3 albo nawet 4 rano. To daje sobie pospać do 10, nastawiam budzik i staram się wstać o tej 10 i powoli rozbudzać. Natomiast jeżeli o godzinie 6 dalej nie śpię, to już nie zasypiam - bo nie chcę tracić dnia. Najgorsza jest dla mnie 5 rano, taka ni to noc ni to dzień. Czasem przetrzymuję godzinę, a czasem w momencie przykładam głowę do poduszki i sen nadchodzi.
"JAK TAK MOŻNA, NIE SPAĆ I FUNKCJONOWAĆ - JA TAK NIE UMIEM"
Słyszę to tak często, jak tłumaczę komuś, że tak. Nie spałam, całą noc. I żyję.
Zacznijmy od predyspozycji. Mój organizm jest na pozór słaby, miałam incydenty mdlenia, jakieś młodzieńcze przygody u kardiologa, niskie ciśnienie i problemy z krązeniem, ale ze wszystkiego się wyzbierałam na tyle, że mam czyste papiery - bo gorsze dni, jak wiadomo miewa każdy.
Nie śpiąc całą noc mam osłabiony organizm. O pewnej godzinie jest mi niedobrze z braku snu. I pilnuję, żeby nie kłaść się spać w ciągu dnia, bo będę miała powtórkę z rozrywki w kolejnych dniach.
1. Pozycja pozioma.
Gdy stoimy, serce pompuje krew ponad siebie. Omdlenie jest sytuacją, jaką powoduje nam organizm, żeby ciało wypoziomować i rozlać krew wszędzie - a szczególnie do mózgu, który jest najwyżej położonym organem. Jeżeli będziemy się oszczędzać - siedzieć/leżeć - zwiększymy produktywność. Przechodzę się od czasu do czasu, szczególnie na pole (z psem!) ale jeżeli mogę się uczyć, czytać, oglądać coś - leżąc to robię to.
2. Nie spinaj się do siebie.
No halo, nie wymyśliłam sobie, że nie będę spać - po prostu mój organizm tak na coś zareagował. Na dziś zaplanowałam sobie dwa treningi, bo przez zakończenie roku nie zrobiłam go w piątek. Ale widze, że nie jestem w stanie iść biegać - teraz o 6, bo po ludzku mój organizm jest teraz na to za słaby. Więc? Przez dzień nadjem, nabiorę siły i pójdę wieczorem. A przez dzień nadrobię notatki, filmy, książkę i papierki - nic nie stracę.
3. Dużo wody.
Od pewnego czasu zaczynam dzień od wody, a potem kawa. To po pierwsze pobudza, po drugie orzeźwia, no i nawadnia jak wiadomo. Potem cały dzień to uczucie zmęczenia odganiam również wodą.
4. Słuchaj organizmu.
Dziś, gdy zacznę być śpiąca w okolicach 20 i później - podążę za sygnałami mojego ciała i pójdę spać. Przetrzymywanie takich znaków psuje nam zegar biologiczny - który u mnie , mam wrażenie, że dawno przestał istnieć:)
Zawsze ludzie mi mówią, że oni by chcieli tak jak ja. Bo jestem totalnie sową i wolę robić notatki całą noc, a potem spać do południa niż wstawać rano. Ale to nic fajnego, jeśli podupadają mi kosztem tego treningi. Bo tak - książkę poczytam o 2 w nocy, ale biegać nie pójdę...
A Wy? też macie problemy ze snem??
Wasza Firewoman!
P.S. W piątek skończyłam szkołę - nietypowo! Będzie post na dniach:)
Gratulacje z okazji ukończenia szkoły! Jestem ciekawa, jak to wyszło w tych nietypowych czasach zarazy... co do bezsenności, raz miałam taki etap w życiu i przyznam, że to było dla mnie mega uciążliwe. Na szczęście przeszło i niech nie wraca...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)