Treningowe plany na wrzesień.

 Co prawda wrzesień już się zaczął, ale na planowanie nigdy nie jest za późno.:) 
Może dzięki temu, każdy kolejny dzień będzie wyglądał tak jak dziś.

Poniedziałek, budzik o 6.30. Wstaję, wchodzę do łazienki i myślę, że dziś będzie dobry dzień. Nie chcę już spać, chcę wyjść na trening. Ubieram się i idę do parku. Pusto. Kilku spacerowiczy z psami korzysta z pustej przestrzeni. Mobilizacja, trening, rozciąganie. Ulubiona muzyka, w tle goniące się wiewiórki i wrześniowe nieśmiałe słońce, które chciałoby zaświecić mocniej. Po godzinie ruchu mam ochotę na więcej, ale odzywa się świeża kontuzja - lepiej dziś odpuścić. Wracam do domu, zakorkowana ulica - ludzie jadą do pracy, ale nikt się nie spieszy. Jest spokojnie. Wchodzę pod prysznic, na polu jest zimno więc mam dreszcze, marzę o gorącej wodzie. Zagrzałam się, odświeżyłam, przemyślałam dzisiejszy dzień. Szybka kawa, wyprawa do sklepu po śniadanie. Znowu muzyka, która koi i gotowanie. Przerwa na książkę, nowy post na bloga. Obiad i do pracy. Tam świetna atmosfera, opowiadanie jak komu minął weekend, dzielenie się przepisem na spaghetti carbonara i jesienną herbatę z goździkami. Śmiech przy przerwie na posiłek. Powrót na nowe mieszkanie, prysznic, odcinek serialu i sen. Nawet nie wiem kiedy zasypiam. Ten dzień był dobry.


WRZESIEŃ

 Wrzesień to miesiąc, w którym co rok coś zaczynałam. Przedszkole, podstawówkę, gimnazjum i technikum. Zawsze wiedziałam, że gdy kasztany spadają, ja muszę zacząć pracować. Nauka, zajęcia dodatkowe, jesień. W tym roku - praca. Ale do pracy nie muszę się uczyć, przygotowywać. Wreszcie dorosłość, o której tyle marzyłam, a teraz niekiedy uważam ją za przekleństwo. 

 Co prawda trenuję od połowy lipca, ale mam nowy plan treningowy i zmieniłam godziny pracy - więc taki tryb to będzie dla mnie nowość.

Gdy pracowałam na rano - musiałam wstać o 4, do domu wracałam po 12 godzinach, jadłam, szłam zaspana na trening i mój dzień kończył się o 21 wraz z przyłożeniem głowy do poduszki. Aktualnie zaczynam o 14. Dla mnie - wiele lepsza opcja. Na trening wstaję o 6.30-7, mam czas do 13 na życie. Zdążę iść do sklepu, banku, urzędu, na pocztę. Rano puste ulice, rześko, cały dzień przede mną - i mogłoby się wydawać, że lepiej wstać do pracy, ale mi łatwiej wstać na trening. 

CELE OGÓŁNE

 Zmieniam tryb treningowy z tygodniowego na trzydniowy. Obowiązkowe treningi:
Dzień 1: Podciąganie.
Dzień 2: Wybieganie długie.
Dzień 3: Wybieganie krótkie.

Dlaczego napisałam "obowiązkowe" otóż - poza tym treningiem mogę zrobić coś więcej - w dni gdy biegam iść na drążek, zrobić pompki czy trening na pośladki, w dzień podciągania mogę dorzucić kilka kilometrów przebieżki lub trening szybkościowy na bieganie. Chodzi mi jednak o to, żeby ćwiczyć, codziennie. 2x3dni to 6dni, a więc do tygodnia brakuje nam jednego dnia. Ten dzień zostawiam sobie do dyspozycji. Dzień wolny, inna aktywność, a może zero przerwy gdy dobrze się czuję - jednak wolałabym stosować to dopiero po 3 dniach ciągiem, żeby nie odzwyczaić się od treningów.

MASZ CAŁY DZIEŃ, CZEMU WSTAJESZ GDY MOŻESZ POSPAĆ

 Tak, do pracy mam na 14, ale jeżeli wpadną nadgodziny - a tak się zdarza, to o godzinie 10 chcę być już po treningu. Myślę, że przy moim obecnym wytrenowaniu godzinny trening i pól godzinny prysznic ze śniadaniem pozwala na to, żeby wstać najpóźniej o 8. A  ja lubię patrzeć jak wstaje słońce, 

CELE POBOCZNE

 Główne założenie to ruszać się systematycznie, bo mam mało czasu do czerwca. A dodatkowe założenia, to drobne cele, które wykonane - umilają nam podsumowanie miesiąca:
 - chciałabym przebiec conajmniej 50km w tym miesiącu,
 - chciałabym po tym miesiącu treningów na barki podciągnąć się 10razy na żółtej gumie i wyhuśtać na kippigu jedno bez pomocy gumy, 
 - chciałabym przebiec ciągiem 10km,
 - chcę wrócić do rozciągania raz w tygodniu - w tym, do szpagatu.


Życzę miłego września kochani, 
Wasza Firewoman!

Komentarze

Popularne posty